ty tam wiesz - zadrwiła. - Tyś stracił syna, a ja straciłam wszystko. <page nr=139><br>Nic nie odrzekł, ale myślą wciąż wracał do tego, co powiedziała. Spotykał on już takich ludzi na świecie, co ginęli albo marnieli, gdy im umarła kochanka, żona lub matka, czy też gdy się wykoleili z trybu życia, do którego nawykli. Współczuł im, bo wszyscy im współczuli, miał dla nich szacunek, gdyż mówiło się, że to ludzie lepsi i głębsi, co umieją prawdziwie miłować. Siebie między takimi uważał za mało sercowego, wstydził się tego, że z każdej niedoli wstawał jakby jeszcze lepiej kwitnący.<br>Bo żeby tę siłę pocieszycielską dawały mu praktyki