Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
na żonę. Nie umiała gotować, a co gorsze - nie było w niej żadnej chęci, aby takową umiejętność posiąść w stopniu chociażby dostatecznym. Sprzątała zaś w ten sposób, że śmieci wpychała pod dywan lub pod szafę, nigdy jej też nie przyszło do głowy, by wyszorować sedes. Pan doktor, człowiek akuratny i nawykły do czystości i dobrej kuchni dał wreszcie swojej ukochanej wymówienie. Po tym fakcie Elżbieta Z. przeniosła się ze studiów dziennych na zaoczne i wróciła do swojej rodzinnej wsi, gdzie zamieszkała u rodziców. Pan doktor regularnie płacił alimenty, ale trudno go było uprosić, by odwiedzał swojego trzeciego syna. Tak to się
na żonę. Nie umiała gotować, a co gorsze - nie było w niej żadnej chęci, aby takową umiejętność posiąść w stopniu chociażby dostatecznym. Sprzątała zaś w ten sposób, że śmieci wpychała pod dywan lub pod szafę, nigdy jej też nie przyszło do głowy, by wyszorować sedes. Pan doktor, człowiek akuratny i nawykły do czystości i dobrej kuchni dał wreszcie swojej ukochanej wymówienie. Po tym fakcie Elżbieta Z. przeniosła się ze studiów dziennych na zaoczne i wróciła do swojej rodzinnej wsi, gdzie zamieszkała u rodziców. Pan doktor regularnie płacił alimenty, ale trudno go było uprosić, by odwiedzał swojego trzeciego syna. Tak to się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego