znacznym stopniu przyszedł do siebie i bez oporów już wchodził do wszystkich pomieszczeń w biurze, nie odczuwając gwałtownej chęci zabarykadowania się w gabinecie, ilekroć z dali dobiegały go głośniejsze okrzyki. Niepojęte sceny, które wstrząsały jego zdrowiem psychicznym, rozgrywały się zazwyczaj w godzinach nadliczbowych, tym bardziej więc w godzinach pracy nie nękały go żadne złe przeczucia.<br>Zebrał z biurka urzędowe dokumenty, które zamierzał omówić z zespołem, i udał się do pokoju architektów.<br>W chwili kiedy się zbliżał, dobiegł go dziwny odgłos, jak gdyby szczekania. Umysł jego zaprzątnięty był kwestią inwentaryzacji terenu, nie zwrócił więc na to dostatecznej uwagi, pomyślał tylko mimochodem, nieco