Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 47
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
wprost z góry, tylko wahadłem i - "co ma wisieć nie utonie". Zadyndamy na silnym haku. Znowu "Kleryk" buja - mruczy "Ischias" i zaczyna "kończyć"... Niedługo to trwało, ale te minuty dały całą głębię wrażeń, jakie się tylko w takich sytuacjach przeżywa. Dały te krótkie chwile wspomnienie silniejsze niż granit, gdy napięcie nerwów osiągnęło swój szczyt. Jeszcze ja tylko miałem "pogłaskać" ową zaklętą półeczkę i zatańczyć na posadzce z granitu, ale w nastroju już przesądzonym zwycięstwem... Niezrównana była chwila, gdy wreszcie obaj dobiliśmy do Koziej Przełęczy, przeszedłszy "w poprzek" osławioną ścianę.
Następne lata (1934-1936) to okres najbliższej współpracy Stanisława Motyki z taternikami
wprost z góry, tylko wahadłem i - "co ma wisieć nie utonie". Zadyndamy na silnym haku. Znowu "Kleryk" buja - mruczy "Ischias" i zaczyna "kończyć"... Niedługo to trwało, ale te minuty dały całą głębię wrażeń, jakie się tylko w takich sytuacjach przeżywa. Dały te krótkie chwile wspomnienie silniejsze niż granit, gdy napięcie nerwów osiągnęło swój szczyt. Jeszcze ja tylko miałem "pogłaskać" ową zaklętą półeczkę i zatańczyć na posadzce z granitu, ale w nastroju już przesądzonym zwycięstwem... Niezrównana była chwila, gdy wreszcie obaj dobiliśmy do Koziej Przełęczy, przeszedłszy "w poprzek" osławioną ścianę.<br>Następne lata (1934-1936) to okres najbliższej współpracy Stanisława Motyki z taternikami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego