Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
dosyć głupie. Roullot spod drzwi mruga na mnie porozumiewawczo. Incydent uspokaja się wreszcie i mogę mówić dalej. Jednakowoż czuję, że coś się popsuło, że sielanka świetności, gładkości, życzliwości i wzajemnego zaufania prysła niby szklanka niezręcznie nalanej wody. Jakie kruche i złudne są nastroje między ludźmi, jak nie należy im ufać ni zawierzać niczego. Jeden pan Collin nie pozbywa się swojego uśmiechu aprobaty i oczekuje dalszego ciągu jak gdyby nigdy nic. Podejrzewam, że ten uśmiech jest u niego grymasem zawodowym.
Uśmiecham się jakoś ubogo, cały staję się jakiś wątły, niezaradny i jakbym chciał wzbudzić litość. Ręce mi drżą, poprawiam kołnierzyk, chcę zacząć
dosyć głupie. Roullot spod drzwi mruga na mnie porozumiewawczo. Incydent uspokaja się wreszcie i mogę mówić dalej. Jednakowoż czuję, że coś się popsuło, że sielanka świetności, gładkości, życzliwości i wzajemnego zaufania prysła niby szklanka niezręcznie nalanej wody. Jakie kruche i złudne są nastroje między ludźmi, jak nie należy im ufać ni zawierzać niczego. Jeden pan Collin nie pozbywa się swojego uśmiechu aprobaty i oczekuje dalszego ciągu jak gdyby nigdy nic. Podejrzewam, że ten uśmiech jest u niego grymasem zawodowym.<br>Uśmiecham się jakoś ubogo, cały staję się jakiś wątły, niezaradny i jakbym chciał wzbudzić litość. Ręce mi drżą, poprawiam kołnierzyk, chcę zacząć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego