Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
sokół powlókł się nad polami ku najbliższemu skupisku świateł, wzywając przez radio pomocy.
***
- Albo go zabiją, albo ucieknie. - Woskowicz zdusił zapalonego parę sekund wcześniej papierosa. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. - Trudno, Adaś. Będziesz się musiał przejechać do Lwowa. Plan B, jak mówią amerykańscy towarzysze.
Adamek czekał, nie próbując o nic pytać. Patrzył, jak pułkownik otwiera sejf, odlicza banknoty, wkłada do koperty. Kiedy trafiła do jego rąk, zerknął do środka. Raz i na krótko.
- Aha - mruknął. - To co zwykle?
- Na początek. Ma pokwitować jak zawsze. Masz tu pięć tysięcy dolarów. Jedna dziesiąta, standardowo. Ale potem będziesz musiał zrobić coś mniej standardowego
sokół powlókł się nad polami ku najbliższemu skupisku świateł, wzywając przez radio pomocy.<br>***<br>- Albo go zabiją, albo ucieknie. - Woskowicz zdusił zapalonego parę sekund wcześniej papierosa. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. - Trudno, Adaś. Będziesz się musiał przejechać do Lwowa. Plan B, jak mówią amerykańscy towarzysze.<br>Adamek czekał, nie próbując o nic pytać. Patrzył, jak pułkownik otwiera sejf, odlicza banknoty, wkłada do koperty. Kiedy trafiła do jego rąk, zerknął do środka. Raz i na krótko.<br>- Aha - mruknął. - To co zwykle?<br>- Na początek. Ma pokwitować jak zawsze. Masz tu pięć tysięcy dolarów. Jedna dziesiąta, standardowo. Ale potem będziesz musiał zrobić coś mniej standardowego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego