Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
się i popatrzył na nich, i usiadł.
- To daleko stąd?
- Tak, bardzo.
Zaplótł ręce, aż kostki zachrzęściły. I milczał.
- Człowieku - powiedziała Ziuta.
Porucznik przeciągnął dłonią po łysiejącym czole, starł kropelki potu. I widać było, że ma twarz w przedwczesnych zmarszczkach.
- A wie pani, że wychowywała mnie sama? A ja byłem nicpoń? Ojciec poległ w dwudziestym roku. Mój Boże, wierzyłem, że ją odnajdę i zabiorę ze sobą do wojska... Kiedyś miała taką rumianą, okrąglutką twarz. Takie, wypisz, wymaluj, jabłuszko. To daleko stąd? - powtórzył.
- No, z pociągami tak kiepsko, że będzie z tydzień drogi.
- Nie zdążę choćby grobu odwiedzić... Muszę być w pułku
się i popatrzył na nich, i usiadł.<br>- To daleko stąd?<br>- Tak, bardzo.<br>Zaplótł ręce, aż kostki zachrzęściły. I milczał.<br>- Człowieku - powiedziała Ziuta.<br>Porucznik przeciągnął dłonią po łysiejącym czole, starł kropelki potu. I widać było, że ma twarz w przedwczesnych zmarszczkach.<br>- A wie pani, że wychowywała mnie sama? A ja byłem nicpoń? Ojciec poległ w dwudziestym roku. Mój Boże, wierzyłem, że ją odnajdę i zabiorę ze sobą do wojska... Kiedyś miała taką rumianą, okrąglutką twarz. Takie, wypisz, wymaluj, jabłuszko. To daleko stąd? - powtórzył.<br>- No, z pociągami tak kiepsko, że będzie z tydzień drogi.<br>- Nie zdążę choćby grobu odwiedzić... Muszę być w pułku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego