Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
szkoda słów - machnął ręką szewc. - W gardle zaschło od tego pytlowania, zachrypłem zupełnie, hm, hm... - tu pan Skierś schwycił się za szyję i jął chrząkać raz po raz.
- Może wody szklaneczkę - zaproponował baptysta.
- Niech żaby piją wodę. Ze szlachty jestem, choć rodzina moja spauperyzowała się przez niewdzięczność ludzką. Hołysze i nicponie dziś na wierzchu, grzech i rozwiązłość wszędzie. A człowiek sprawiedliwy od rana na czczo chodzi.
- Święte słowa - rzekł skwapliwie baptysta i wydobył spod lady czarnooprawny tom Biblii. - Już w Piśmie świętym zapisane jest...
- Boże mój wszechmogący, ja stoję i stoję, a tam dom pusty i nikogo nie ma - poderwała się
szkoda słów - machnął ręką szewc. - W gardle zaschło od tego pytlowania, zachrypłem zupełnie, hm, hm... - tu pan Skierś schwycił się za szyję i jął chrząkać raz po raz.<br>- Może wody szklaneczkę - zaproponował baptysta.<br>- Niech żaby piją wodę. Ze szlachty jestem, choć rodzina moja spauperyzowała się przez niewdzięczność ludzką. Hołysze i nicponie dziś na wierzchu, grzech i rozwiązłość wszędzie. A człowiek sprawiedliwy od rana na czczo chodzi.<br>- Święte słowa - rzekł skwapliwie baptysta i wydobył spod lady czarnooprawny tom Biblii. - Już w Piśmie świętym zapisane jest...<br>- Boże mój wszechmogący, ja stoję i stoję, a tam dom pusty i nikogo nie ma - poderwała się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego