a teraz pozostawało już tylko wyjąć z szuflady torebkę z kosmetykami, i poprawiłam zarys brwi, i pociągnęłam tuszem rzęsy, i przypudrowałam policzki, a na koniec wystarczyło jedynie dotknąć lekko szminką pełnych warg,<br>i widziałam teraz w lustrze nie kilkunastoletniego chłopca, ale całkiem ładną i apetyczną dziewczynę w mundurku, na pewno nie brzydszą od tych dwóch australijskich małpeczek,<br>i uświadomiłam sobie nagle, że po prostu nie wiem, co dalej, po co to przebranie, dokąd pójść, z kim?<br>i niespodzianie przyszła mi na myśl dojmująca legenda, którą mama tak często mi opowiadała: o Hermafrodycie, synu Hermesa i Afrodyty (stąd to imię), nadobnym chłopcu, który