miecza i doskonałej strategii, pamiętnej z czasów, gdy służył w syryjskiej potrzebie u boku wielkiego mistrza Wilhelma de Beaujeu, który tak pięknie poległ dla chwały Pana broniąc ostatniej twierdzy Królestwa Jerozolimskiego, Saint-Jean d'Acre. Znano go także z ciętego języka, którego w całym zakonie, a i poza nim bano się nie mniej niż jego ostrego miecza.<br>Rycerze i bracia posługujący rozeszli się już byli do swoich cel, by niebawem spotkać się w kaplicy na ostatnią, wieczorną modlitwę. Za wielkim stołem pozostało ich tylko pięciu: toczący ów rybny dyskurs Hugon i Bernard, oraz Gaston de Montpelier - komandor Cengle, rycerz Gilbert de Nimes, którego przedstawiono