Walczaka, był z żoną - drobną blondynką o podkrążonych oczach, miała na skroniach niebieskie wypukłe żyłki, co czyniło ją jeszcze bardziej eteryczną. Doprawdy, dziwna para. On wyglądający z chłopska i taki jakiś konkretny i ona na wpół nieobecna. Przybrani rodzice Zuzanny, co za paradoks... Walczak przyszedł przywitać się z nią, ale nie przedstawił jej swojej żony. Ewelina była speszona, bo widziała go pierwszy raz, odkąd zjawiła się u niego, aby żebrać o uwolnienie Tadeusza. Tak się właśnie czuła: jak żebraczka czekająca na korytarzu, aż ją Walczak będzie mógł przyjąć. Uniósł się zza biurka i nie podając jej ręki, wskazał fotel. Ewelina usiadła na