wodnej, która, buszując w złożach, roztapiała i wypłukiwała surowiec. Na powierzchnię wypływała czysta siarka.<br>- <who5>To była nowa technologia</> - tłumaczy sztygar Duma - <who5>i nie wszystko się udawało. Kiedy się przydarzyła pierwsza erupcja, całe Jeziórko gnało oglądać, jak wulkan wybucha. W powietrze leciała ziemia, kamienie, kawałki cementu, wszystko w obłokach pary. Dozór nie wiedział, jak to zabezpieczyć, zasypywano kamieniami - ale znów fruwały w powietrzu. W okresie rozkwitu kopalni było może z 70 czynnych erupcji; całe rzędy otworów. Ale z czasem nauczyli się utrzymywać ciśnienie złożowe. Wtedy się uspokoiło.</><br>- <who4>I wtedy zaczęliśmy się bać, co z nami będzie</> - dopowiada Danuta Chudy. - <who4>Siarkowodór od początku czuło