Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
przystanku.
Zygmunt miał już wejść do kamienicy, gdy tknięty niepokojem, odwrócił się i rozejrzał po oknach. Coś mu nie pasowało. Wyczuwał wywalony demonstracyjnie jęzor bezruchu. Coś wisiało w powietrzu, a raczej w przezroczystej bani ciszy, co chwila rozbijanej przez szum z ulicy. Pozornie nic, na pierwszym piętrze babuleńka patrzyła w niebo, z kilku otwartych okien dobywał się zapach gotowanego obiadu. Chyba gołąbki i barszcz. Na podwórku cezetka Kobelskiego ze zwieszonym smętnie łbem reflektora. Przy piaskownicy Zabrzeska podkarmiająca okruszkami bułki gołębie, które w podzięce srały na wszystkie parapety, a na jej najbardziej. Niby spokój, rozlane plamy słońca, przechylony szkielet trzepaka, przed nim
przystanku.<br>Zygmunt miał już wejść do kamienicy, gdy tknięty niepokojem, odwrócił się i rozejrzał po oknach. Coś mu nie pasowało. Wyczuwał wywalony demonstracyjnie jęzor bezruchu. Coś wisiało w powietrzu, a raczej w przezroczystej bani ciszy, co chwila rozbijanej przez szum z ulicy. Pozornie nic, na pierwszym piętrze babuleńka patrzyła w niebo, z kilku otwartych okien dobywał się zapach gotowanego obiadu. Chyba gołąbki i barszcz. Na podwórku cezetka Kobelskiego ze zwieszonym smętnie łbem reflektora. Przy piaskownicy Zabrzeska podkarmiająca okruszkami bułki gołębie, które w podzięce srały na wszystkie parapety, a na jej najbardziej. Niby spokój, rozlane plamy słońca, przechylony szkielet trzepaka, przed nim
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego