Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
mi się podobał... i kochał się we mnie - kiedyś..."

Poranne pociągi
Wstawać trzeba było o piątej. Pociąg odchodził o piątej trzydzieści sześć. Gdy jesień podpełzała pod listopad, nad kołdrą stał zimny mrok, sen staczał się w ciepły dół, w najsenniejsze kwadranse, tam na samym dnie nieruchomiała i krzepła najprawdziwsza rozkosz niebytu, gdy nagle ruszała i zaczynała się zbliżać w minutowych odstępach - jak ostrze - nieubłagana granica. Były to dźwięki, napuszczano wodę do garnka, a pod drzwiami już leżała przykra, zimna, świecąca smużka. Mama już wstała, nastawiła wodę na herbatę, kiedy się zagotuje, będzie mnie budzić. Kiedy wchodziła do sypialni i zapalała światło
mi się podobał... i kochał się we mnie - kiedyś..."<br> &lt;page nr=33&gt;<br>&lt;tit&gt;Poranne pociągi&lt;/&gt;<br> Wstawać trzeba było o piątej. Pociąg odchodził o piątej trzydzieści sześć. Gdy jesień podpełzała pod listopad, nad kołdrą stał zimny mrok, sen staczał się w ciepły dół, w najsenniejsze kwadranse, tam na samym dnie nieruchomiała i krzepła najprawdziwsza rozkosz niebytu, gdy nagle ruszała i zaczynała się zbliżać w minutowych odstępach - jak ostrze - nieubłagana granica. Były to dźwięki, napuszczano wodę do garnka, a pod drzwiami już leżała przykra, zimna, świecąca smużka. Mama już wstała, nastawiła wodę na herbatę, kiedy się zagotuje, będzie mnie budzić. Kiedy wchodziła do sypialni i zapalała światło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego