do parku; ja prowadziłem. Gdy za czwartym podejściem nie trafiła kluczykiem w stacyjkę, zrezygnowana puściła mnie za kierownicę - "nie mogłam słuchać, jak mój brat gra na gitarze i nie mogę patrzeć, jak ty prowadzisz" - ale długo nie patrzyła, bo już na Puławskiej zapadła w drzemkę i gdy zaparkowałem przed Królikarnią, niechętnie wysiadła; jak na mróz. Dzień był prawie już letni, 20 stopni, a ona szła, otulając się skórzanym płaszczem - powoli, niepewnie, w ciemnych okularach sprawiając wrażenie niewidomej.<br>- Dobrze powiedziałam wtedy Aśce: troszczyłbyś się tak o mnie, gdybym była facetem?<br>Opiera się o mnie, tak łatwiej jej iść.<br>Przechodniów dezorientuje moja osoba