lat i wszyscy bywalcy podłych knajp znali go bardzo dobrze. Od niego wzięła zresztą swoje przezwisko - "Anna Złota Rybka". Mockowi również nie był obcy ten figlarny "biuściasty cud", a w miłośniku łowienia ryb bezbłędnie rozpoznał wachmistrza kryminalnego Kurta Smolorza, odrodzonego alkoholika.<br>Mock wypluł na klepisko łyk podłego piwa, które trąciło nieco benzyną, zapalił papierosa i czekał, aż Smolorz go dostrzeże. Stało się to niebawem. Smolorz, wracając od akwarium, spojrzał wesoło na trzech mężczyzn, którzy mu się uważnie przyglądali, i w jednej chwili stracił cały dobry humor. Mock wstał, minął Smolorza bez słowa i ruszył w stronę toalet, które mieściły się w