Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
krainy, którą rozstawni gwardyjscy biegacze przemierzali w trzy dni. Kraju gór i bystrych rzek, drwali i rolników, soli i szkła.
Ban paść miał z ręki tego, który zginąć musi przed banem. Tak głosiła wróżba.
Szli, a las szeptał im słowa pożegnania, życzenie zwycięstwa, wyśpiewywał swą trwogę. Wszak jeden Liść zginął niedawno, zabity szklanym ostrzem. Drugi właśnie szedł po śmierć.
Wkrótce dotarli do granicy puszczy. Tu obaj zmienili stroje. Doron, w luźnym kaftanie malowanym w podłużne pasy i w butach na wysokiej podeszwie, zdawał się wyższy niż zwykle. Poczernił brwi zwęgloną korą, sokiem z orzechów pociemnił twarz.
Gdy dotarli do granicy Dabory
krainy, którą rozstawni gwardyjscy biegacze przemierzali w trzy dni. Kraju gór i bystrych rzek, drwali i rolników, soli i szkła.<br>&lt;orig&gt;Ban&lt;/&gt; paść miał z ręki tego, który zginąć musi przed &lt;orig&gt;banem&lt;/&gt;. Tak głosiła wróżba.<br>Szli, a las szeptał im słowa pożegnania, życzenie zwycięstwa, wyśpiewywał swą trwogę. Wszak jeden Liść zginął niedawno, zabity szklanym ostrzem. Drugi właśnie szedł po śmierć.<br>Wkrótce dotarli do granicy puszczy. Tu obaj zmienili stroje. Doron, w luźnym kaftanie malowanym w podłużne pasy i w butach na wysokiej podeszwie, zdawał się wyższy niż zwykle. Poczernił brwi zwęgloną korą, sokiem z orzechów pociemnił twarz.<br>Gdy dotarli do granicy Dabory
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego