Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 12(32)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
z wrażliwych "ja" szeptało: "Jaka jestem płytka...", moja zazdrość wrzeszczała ile sił w płucach: "Mam ohydnego faceta!".
Albo inna rzecz: napisałam raport z badań. Byłam z niego naprawdę zadowolona, do czasu, gdy wpadło mi w ręce dzieło koleżanki. Gdy pomyślałam, że moje leży już na biurku szefowej, zrobiło mi się niedobrze. Do tej pory koledzy wypominają mi, że gdy kierowniczka wyszła na chwilę, wślizgnęłam się do jej gabinetu i zamieniłam starszą wersję swojego raportu na ulepszoną. Nie znoszę, gdy ktoś zrobi coś lepiej niż ja.
Moja młodsza siostra, Beata, też znalazła się w moim dzienniczku-zazdrośniczku. Pewnego dnia powiedziała mi: "Przestań
z wrażliwych "ja" szeptało: "Jaka jestem płytka...", moja zazdrość wrzeszczała ile sił w płucach: "Mam ohydnego faceta!".<br>Albo inna rzecz: napisałam raport z badań. Byłam z niego naprawdę zadowolona, do czasu, gdy wpadło mi w ręce dzieło koleżanki. Gdy pomyślałam, że moje leży już na biurku szefowej, zrobiło mi się niedobrze. Do tej pory koledzy wypominają mi, że gdy kierowniczka wyszła na chwilę, wślizgnęłam się do jej gabinetu i zamieniłam starszą wersję swojego raportu na ulepszoną. Nie znoszę, gdy ktoś zrobi coś lepiej niż ja.<br>Moja młodsza siostra, Beata, też znalazła się w moim &lt;orig&gt;dzienniczku-zazdrośniczku&lt;/&gt;. Pewnego dnia powiedziała mi: "Przestań
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego