szampańskiego wieczoru. Niemniej, reasumując całe wydarzenie, można je uznać za niebanalny, niekonwencjonalny obrazek obyczajowy. Oto trzej rozpustni młodzieńcy, w poszukiwaniu uciech cielesnych, trafiają w samym centrum kapitalistycznej stolicy do ubogiej chatynki. W niej wdowa szacowna z robótką na drutach otacza ich serdeczną gościnnością, a dwie skromne dziewoje usługują gościnnie, a niedrogo. Istna, można by rzec, sielanka seksualna. <br> Ale nie tylko na złe drogi sprowadzało mnie opiekuńcze ramię Julka. Dbał również o to, żebym korzystał z jego życiowego doświadczenia i w innych, niż knajpy i płatna rozkosz, dziedzinach. Kiedy, na przykład, zwierzyłem mu się z zamiaru sprawienia sobie eleganckiego kufra podróżnego, a