przez okno, na podwórko. Niewiele mu to pomogło. Kiedy Maniuś ze Staśkiem opuszczali podwórze, z mieszkania swego nowego przyjaciela słyszeli krzyki i głuche odgłosy uderzeń jakimś drewnianym przedmiotem.<br>Szybko załatwili przykre formalności w komisariacie i opuścili Świdnicę, kierując się na Wrocław i Warszawę.<br>- Patrz, jak to jest na świecie. Koziołkowa nieduża podobnież kobieta i sucha jak wiór, daje mu radę, chociaż on kawał chłopa. Taka pluskwa, a jeździ na <orig>niem</> jak na łysej kobyle - mówił Piskorszczak sennym głosem, rozmarzony monotonnym szumem opon na asfaltowej szosie. - I powiem ci, że sam miałem mojra jak Koziołek krzyknął, żeby wytykać, bo Hela przyjechała. Obydwie