Typ tekstu: Książka
Autor: Miłosz Czesław
Tytuł: Traktat moralny. Traktat poetycki.
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1947
słowom,
325
Niż słowa unieść mogą bez śmieszności.
Czuli, że z mocno zaciśniętej szczęki
Głos im wychodzi jakimś sztucznym basem
I że wybiegiem zalęknionej sztuki
Jest ich marzenie o ludowej sile.
330
Sięgnijmy głębiej. Był czas wielkiej schizmy.
"Bóg i Ojczyzna" już nęcić przestało.
I nienawidził poeta ułana
Mocniej niż niegdyś bohema filistra.
Drwił ze sztandarów, gardził amarantem
335
I spluwał, kiedy wrzeszcząc rój młodzieży
Gonił z laskami za kupcem w chałacie.

Finał zawczasu był przygotowany
Nie przez brak armat i pancernej broni.
Bo jest poeta w Polsce barometrem,
340
Drukując nawet w "Linii" czy "Kwadrydze".
Pękł, tak nazwijmy, kolektywny walor
słowom, <br>325<br>Niż słowa unieść mogą bez śmieszności. <br>Czuli, że z mocno zaciśniętej szczęki <br>Głos im wychodzi jakimś sztucznym basem <br>I że wybiegiem zalęknionej sztuki <br>Jest ich marzenie o ludowej sile. <br>330<br>Sięgnijmy głębiej. Był czas wielkiej schizmy. <br>"Bóg i Ojczyzna" już nęcić przestało. <br>I nienawidził poeta ułana <br>Mocniej niż niegdyś bohema filistra. <br>Drwił ze sztandarów, gardził amarantem <br>335<br>I spluwał, kiedy wrzeszcząc rój młodzieży <br>Gonił z laskami za kupcem w chałacie. <br><br>Finał zawczasu był przygotowany <br>Nie przez brak armat i pancernej broni. <br>Bo jest poeta w Polsce barometrem, <br>340<br>Drukując nawet w "Linii" czy "Kwadrydze". <br>Pękł, tak nazwijmy, kolektywny walor
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego