Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
gong. Spod stropu oderwał się ptak, albo nietoperz, i począł krążyć niespokojnie, przecinając sine kratownice nagich okien. Polek wstrzymał oddech. Czekał dłuższą chwilę, licząc w duchu sekundy. Kiedy ptak, zachrobotawszy w belkowaniu, uspokoił się wreszcie, ruszył dalej. Oto już i drzwiczki. Polek chce odszukać klamkę, ale słyszy gdzieś tuż obok niegłośną rozmowę. Rozgląda się uważnie dokoła: wszędzie ciemno. Tylko okna pulsują nikłym światłem nocy. Oczy są już zmęczone.
- Nie, nie dam fanaru. Niech popilnują w mroku. Wojsko to nie chichi - mówi ktoś rozdrażnionym głosem.
- To prawda. Wystarczy schodów pilnować. Nie uciekną, są zamknięci. Polek widzi teraz niewielki pagórek różowego światła. Przysuwa
gong. Spod stropu oderwał się ptak, albo nietoperz, i począł krążyć niespokojnie, przecinając sine kratownice nagich okien. Polek wstrzymał oddech. Czekał dłuższą chwilę, licząc w duchu sekundy. Kiedy ptak, zachrobotawszy w belkowaniu, uspokoił się wreszcie, ruszył dalej. Oto już i drzwiczki. Polek chce odszukać klamkę, ale słyszy gdzieś tuż obok niegłośną rozmowę. Rozgląda się uważnie dokoła: wszędzie ciemno. Tylko okna pulsują nikłym światłem nocy. Oczy są już zmęczone.<br>- Nie, nie dam fanaru. Niech popilnują w mroku. Wojsko to nie chichi - mówi ktoś rozdrażnionym głosem.<br>- To prawda. Wystarczy schodów pilnować. Nie uciekną, są zamknięci. Polek widzi teraz niewielki pagórek różowego światła. Przysuwa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego