Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
Codziennie. Pijany nie bałem się wchodzić pomiędzy ludzi.
- I po co?
- Chcesz być dla mnie dobra.
- Nie. To nie to...
- Zresztą nieważne. Idę z tobą ulicami i...
- Ale nie musisz pić tak często.
- Wiem o tym. Ty dla mnie jesteś ratunkiem.
- Przed piciem?
- Skądże! W ogóle. Picie przy tobie jest nieistotne.
- Nie jest ci zimno?
- Nie.
- To dobrze, że od nich odeszłam. Nudziliby mnie.
- Było niepotrzebne wdawanie się w awantury. Zagryzanie warg, gdy patrzyłem na zadowolonych ludzi.
- Są takie okresy.
- Dziwiłem się tylko, dlaczego właśnie ciebie traktowałem jako wybawienie.
Mówiąc to, obliczasz jednocześnie, ile tygodni temu ostatni raz piłeś. Z poprawką
Codziennie. Pijany nie bałem się wchodzić pomiędzy ludzi.<br>- I po co?<br>- Chcesz być dla mnie dobra.<br>- Nie. To nie to...<br>- Zresztą nieważne. Idę z tobą ulicami i...<br>- Ale nie musisz pić tak często.<br>- Wiem o tym. Ty dla mnie jesteś ratunkiem.<br>- Przed piciem?<br>- Skądże! W ogóle. Picie przy tobie jest nieistotne.<br>- Nie jest ci zimno?<br>- Nie.<br>- To dobrze, że od nich odeszłam. Nudziliby mnie.<br>- Było niepotrzebne wdawanie się w awantury. Zagryzanie warg, gdy patrzyłem na zadowolonych ludzi.<br>- Są takie okresy.<br>- Dziwiłem się tylko, dlaczego właśnie ciebie traktowałem jako wybawienie.<br>Mówiąc to, obliczasz jednocześnie, ile tygodni temu ostatni raz piłeś. Z poprawką
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego