łatwo byłoby przeoczyć. A jednak jest to scenka, w której pod powierzchnią trywialnej sytuacji ukrywa się, w moim przynajmniej odczytaniu, tak zwane głębsze znaczenie całej tej powieści o przygodach intelektualnych czeskiego literata w mieście Toronto. Rzecz dzieje się na przyjęciu - "oblewaniu" nowego mieszkania - które wydaje jeden z drugoplanowych bohaterów książki, niejaki Milan. Milan jest Czechem, który krótki czas przedtem wybrał wolność w Kanadzie; jego goście to, naturalnie, jeden w drugiego czescy emigranci. Jedyną w tym zgromadzeniu rodowitą Kanadyjką jest Barbara, z którą Milan ma od niedawna romans:<br><br><q> Ktoś opowiada dowcip o praskim milicjancie, który utonął, usiłując zdeptać niedopałek, wrzucony przez przechodnia