treningów. Z tańczenia może i tak, czasem, jeśli to, co wyprawiają na parkiecie można w ogóle nazwać słowem TANIEC, ale nie z samych treningów, które dla prawdziwych bboyów są ceremonią. Ludzie tacy nie czują ciśnienia, gdy nie mogą któregoś wieczora owinąć nadgarstków starymi bandażami, wbić się w ciuchy, które przetarły niejeden parkiet, wsłuchać się w funk i wpaść w trans, zanurzyć się w narkotycznym stanie roztańczonego ducha, który dla nich jest tylko wysiłkiem, na drodze do "mistrzostw świata".<br><br>Ponieważ tekst ten wzbudził wiele emocji, publikujemy jeden z listów od czytelników. No cóż, każdy ma prawo mieć swoje zdanie.<br>Zapewne jak znam