Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
ciekł jej z nosa, ślina z ust, musiałam to ścierać. Robiła pod siebie. Musiałam ją myć. Czy ty, Czarny, masz pojęcie...? Parę takich dni wystarczy, żeby zwątpić w istnienie na świecie jakiegokolwiek piękna, zapomnieć o radości. Szkoda, że w naszym landzie nie obowiązuje ta ustawa o eutanazji. To przecież jest nieludzkie, jak można pozwolić na taką ohydę. I już, już miałam poduszkę w rękach. Ja, widzisz, ja jednak dostrzegam w tym grzech. Nie rozumiem. Wraca i wraca. Na pewno zobaczysz, gdy przyjadę. To dlatego wtedy zadzwoniłam. Musiałam do kogoś zadzwonić, bo bym to zrobiła, naprawdę bym to zrobiła, Czarny, wiem, że
ciekł jej z nosa, ślina z ust, musiałam to ścierać. Robiła pod siebie. Musiałam ją myć. Czy ty, Czarny, masz pojęcie...? Parę takich dni wystarczy, żeby zwątpić w istnienie na świecie jakiegokolwiek piękna, zapomnieć o radości. Szkoda, że w naszym landzie nie obowiązuje ta ustawa o eutanazji. To przecież jest nieludzkie, jak można pozwolić na taką ohydę. I już, już miałam poduszkę w rękach. Ja, widzisz, ja jednak dostrzegam w tym grzech. Nie rozumiem. Wraca i wraca. Na pewno zobaczysz, gdy przyjadę. To dlatego wtedy zadzwoniłam. Musiałam do kogoś zadzwonić, bo bym to zrobiła, naprawdę bym to zrobiła, Czarny, wiem, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego