rozprostować, co też uczynić pragnę. A diabłowie i duchy szkaradne przystępu do mnie mieć nie będą. Pan ze mną - któż zatem stanie przeciw mnie!<br>Tymi skromnymi, choć niewzruszonymi słowami ujęła nas do łez, pojęliśmy, że postanowienie jej, którego cel pozostawał dla nas niejasny, jest nieodwołalne. Uniósłszy rękę, pobłogosławiła nas, stojących niemo kilka kroków przed jaskinią, po czym, znak Krzyża Świętego uczyniwszy, weszła do groty. Światło po chwili znikło, jakby oddaliło się wraz z nią w głąb góry, po czym ucichło echo jej kroków i tylko wiatr ciągnął od morza.<br>Kiedy do zmroku nie wróciła, zeszliśmy do miasteczka i tam solenną mszę