Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
to mój zwykły obowiązek... Z głębokim szacunkiem. - I odłoży słuchawkę. Teraz zaciąga zamek błyskawiczny swej torby.
Hans podszedł i pozdrowił go skinieniem głowy. Stanął przed nieboszczykiem i splótł ręce jak rano na cmentarzu. Żadnej myśli w głowie, tylko to zamilknięcie w obliczu kogoś, kto przestał być. Cofnął się. "Nie, to niemożliwe!" Spojrzał tak wymownie na doktora, że tamten potrząsnął raz i dwa głową, tyle że tyle, nade brwiami. Od nieboszczyka jechało wódą!
Cofnął się i podszedł do okna. Doktor wyciągnął doń rękę.
- Krewny?
- A widząc, że Hans nie rozumie.
- Ein Verwandter?
- Nein, Gast aus Munchen...
Gerta zauważyła ich próbę dialogu.
- Doktorze
to mój zwykły obowiązek... Z głębokim szacunkiem. - I odłoży słuchawkę. Teraz zaciąga zamek błyskawiczny swej torby. <br>Hans podszedł i pozdrowił go skinieniem głowy. Stanął przed nieboszczykiem i splótł ręce jak rano na cmentarzu. Żadnej myśli w głowie, tylko to zamilknięcie w obliczu kogoś, kto przestał być. Cofnął się. "Nie, to niemożliwe!" Spojrzał tak wymownie na doktora, że tamten potrząsnął raz i dwa głową, tyle że tyle, nade brwiami. Od nieboszczyka jechało wódą! <br>Cofnął się i podszedł do okna. Doktor wyciągnął doń rękę. <br>- Krewny? <br>- A widząc, że Hans nie rozumie. <br>- Ein Verwandter? <br>- Nein, Gast aus Munchen... <br>Gerta zauważyła ich próbę dialogu. <br>- Doktorze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego