Marta bardzo długo czekać na szumiący, wonny powrót tamtych. Wiedziała, że matka z bratem są na koncercie Hubermana. Od wielu dni była o tym mowa, trwały przygotowania toaletowe, zabiegi o bilety, irytacje. Wreszcie odeszli - <orig>zgorączkowani</> - o wpół do ósmej, Róża z aksamitnym niebieskim woreczkiem w ręku, kryjącym perłową lornetkę. <br>Marta nienawidziła muzyki. Muzyka była sferą wybranych, do której nie miała dostępu. Kiedy matka grała albo śpiewała, drzwi były pozamykane, wszyscy musieli warować po kątach. Kiedy matka grała, otwierał się inny świat - nieosiągalny, urągliwy w swoim za wielkim pięknie - i ochota do życia mijała jak niedorzeczny kaprys. Wstawała natomiast tęsknota za czymś