nadzieję, że w tym czasie zdąży polatać z pasażerem.<br>Prześwietlili mnie. Lekarz długo przyglądał się kliszy. W końcu orzekł, że wszystko w porządku. Zadzwoniłam do Stochwicza, że może już po mnie przyjechać. Siedziałam, podtrzymując się rękoma.<br>Znowu przyszedł do mnie lekarz. <br>- Może lepiej będzie, jak pojedzie pani do Katowic - powiedział nieoczekiwanie. - Mnie się wydaje, że nie ma powodu do obaw. Tam jednak mają lepszych chirurgów. Wie pani, Połeciów to małe miasteczko...Zapewniłam, że wracam niedługo do Warszawy i jeśli zajdzie potrzeba, zamówię wizytę dobrego chirurga. Trochę się uspokoił.<br>Szkoda jeszcze, że nie powiedział, że naprawdę nie jest lekarzem, tylko weterynarzem, i