To też świadczy o moim odstawaniu od społeczeństwa, skarga jest bardzo haniebną rzeczą. Więc podlegam wymyślnym karom, jakimś spiskom, że będę oszukiwana w grach albo straszona duchami. Okropnie boję się tych duchów, które czają się to w gabinecie, to w klozeciku na półpiętrze, zastawiając mi przestrzeń domu, grożąc wszystkim, co nieodgadnione, co jawi się niedomówieniami we śnie i niedopatrzeniami w ciemności. Co jest zimnem i tak często przenikającym mnie dreszczem. To prawda, duchy także są ciszą, ale ciszą ciemną i chłodną, inną od mojej, nie tak nieodwołalnie cichej, nie tak przecież lodowatej. <br>Nie można się w takiej przeraźliwości zwinąć ani mruczeć