Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
ulicę za oknem. Ludzie szli w tę i z powrotem, autobusy jechały raz w jedną, raz w drugą stronę. Dzieciaki zaczęły wracać ze szkoły. Banał i codzienność ulepione z tęsknoty za czymś nieokreślonym. Zerwać! Zerwać ulicy jej maskę...
- Dobra, wracam do roboty! - przerwał ciszę Rubin, gdy złocistość w czwartej butelczynie nieodwołalnie zbliżała się do dna. - Towarzycho zaraz zacznie się złazić, trzeba zarabiać.
- Poczekaj, też idę - ocknął się Zygmunt.
Dopili w nagłym pośpiechu.
Na schodach rzucili sobie "na razie" i Zygmunt, zostawiając przygotowującego się do popołudniowych występów Rubina, ruszył przed siebie. Z początku nie wiedział, czy wracać do domu, czy iść gdzieś
ulicę za oknem. Ludzie szli w tę i z powrotem, autobusy jechały raz w jedną, raz w drugą stronę. Dzieciaki zaczęły wracać ze szkoły. Banał i codzienność ulepione z tęsknoty za czymś nieokreślonym. Zerwać! Zerwać ulicy jej maskę...<br>- Dobra, wracam do roboty! - przerwał ciszę Rubin, gdy złocistość w czwartej butelczynie nieodwołalnie zbliżała się do dna. - Towarzycho zaraz zacznie się złazić, trzeba zarabiać.<br>- Poczekaj, też idę - ocknął się Zygmunt.<br>Dopili w nagłym pośpiechu.<br>Na schodach rzucili sobie "na razie" i Zygmunt, zostawiając przygotowującego się do popołudniowych występów Rubina, ruszył przed siebie. Z początku nie wiedział, czy wracać do domu, czy iść gdzieś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego