prawie dwa dni. W sytuacji, gdyby smok był całkiem zdrowy, droga zajęłaby nam mniej czasu. Chociaż mówił, że rana tak bardzo mu nie dokucza, wiedziałam, że nie było to prawdą.<br>Kierowaliśmy się na zachód. Maszerowaliśmy górami porośniętymi ostrą, ciemną trawą i smukłymi drzewami o krótkich, grubych igłach. Smocurek prowadził ścieżkami nieopodal urwisk.<br>Przed nami, otoczony stromymi ścianami, które porośnięte były żółtymi krzakami i obsypane cyklamenowymi kamieniami, leżał głęboki wąwóz.<br>- Musimy dostać się na drugą stronę. - Smocurek machnął łbem przed siebie.<br>- Jak? - Schyliłam się, by wyjąć kamyk, który uwiązł mi w bucie.<br>- Mostem - odparł cicho. Spojrzałam na niego ukradkiem. Z minuty na