chwilę. - Ale co fakt, to fakt. Warszawa mocno na nas liczy i nie będzie zachwycona, jeśli wpakujecie nas do aresztu. Proszę się skontaktować z Leskiem. Wiedzą, kim jesteśmy.<br>Sierżant podumał chwilę z grobową miną, mruknął: "zostań", i wyszedł z sali. Iza pokręciła się trochę, pogapiła w okno, a potem, wyraźnie niepewna, co powinna zrobić, ruszyła jego śladem. Nie zawędrowała daleko. Młodszy z policjantów zastąpił jej drogę.<br>- To "zostań" było do ciebie - poinformował ją niewinnym tonem Kiernacki. - Które to piętro? Pierwsze? No, ale wysokie, a mnie właśnie zszyli brzuch, żeby kiszki nie wylatywały. Więc może pan popilnować z korytarza - uśmiechnął się do