on. Był winniejszy niźli ten nędzny zakrystian, którego pewno skuszono pieniędzmi!<br>Wszak jemu, nie komu innemu, zwierzył się ów straszny Polak ze swej nieposkromionej <br>żądzy posiadania cudownego obrazu. Jemu, nie komu innemu, mówił otwarcie, że <br>nie powróci do swojej ojczyzny sam... Jego objaśniali legaci, że dla Polaków <br>nie ma nic niepodobnego i że gotowi się ważyć na czyny, na które nikt się nie <br>waży... On zaś, kardynał <orig>padrone</>, prawa ręka Ojca Świętego, cóż uczynił? Zabronił <br>barbarzyńcy prosić o obraz. Palatyn usłuchał i nie nagabywał więcej nikogo...<br>Co powie Ojciec Święty, dotąd nieobecny?<br>Na samą myśl o gniewie "szalonego Mattea", jak nazywano