Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
końcu spożyli wieczerzę
i wyciągnęli się na pokładzie. Niebawem Paweł posłyszał ich równe oddechy. Ale
sam nie spał. Myślał. A raczej nie myślał: czekał. Przychodziły na niego takie
chwile, że musiał czekać, jak czekał wówczas, obalony pod bramą arabskiego miasta.
Wiedział wtedy, że coś się zbliża, że ma nastąpić coś niepojętego dla zmysłów,
a przecież - oczywistego. Odstępowała odeń zwykła słabość. Ciało poczynało
tracić swą wagę, stawało się lekkie, nie istniejące. Znowu chmura przerwała
się nad okrętem i połyskliwa poświata spłynęła na falujące morze. Była niby
słup. I Paweł zobaczył w tym słupie srebrną postać idącego po wodzie. Postać
zbliżyła się ku
końcu spożyli wieczerzę <br>i wyciągnęli się na pokładzie. Niebawem Paweł posłyszał ich równe oddechy. Ale <br>sam nie spał. Myślał. A raczej nie myślał: czekał. Przychodziły na niego takie <br>chwile, że musiał czekać, jak czekał wówczas, obalony pod bramą arabskiego miasta. <br>Wiedział wtedy, że coś się zbliża, że ma nastąpić coś niepojętego dla zmysłów, <br>a przecież - oczywistego. Odstępowała odeń zwykła słabość. Ciało poczynało <br>tracić swą wagę, stawało się lekkie, nie istniejące. Znowu chmura przerwała <br>się nad okrętem i połyskliwa poświata spłynęła na falujące morze. Była niby <br>słup. I Paweł zobaczył w tym słupie srebrną postać idącego po wodzie. Postać <br>zbliżyła się ku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego