niewiedzy spraw tego świata i nieudolności francuskiej polityki kolonialnej! Ze swojej lektyki ogląda życie tubylców, odkrywa nadużycia administracji, boleje nad nimi, ma odwagę bezwzględnie je napiętnować, jego Podróż do Konga naraża go na ostre ataki ze strony francuskiego kapitału. Niemniej, ten rąbek zasłony, jaką udaje mu się uchylić, wzbudza tylko niepokój i przeczucie rzeczy gorszych, zakrytych oczom naiwnego turysty, którego skwapliwą opieką otacza gubernator i urzędnicy. Na Kongo spojrzał oczami marynarza, oczami człowieka trudu Józef Conrad w Jądrze ciemności i dojrzał - piekło. To, co nie udało się omdlewającemu od literackich doznań humanitaryście, udało się pisarzowi, którego cechuje pewien arystokratyzm i konserwatyzm