moje piersi niepokojem. Te wypieki, błyszczące oczy i spocone dłonie to nie był jedynie efekt uważnych spojrzeń twego przyjaciela. To prawda, że jego widok pobudzał moje serce do szybszych uderzeń, spierzchnięte wargi jednak, płytki oddech i zawroty głowy, kiedy podnosiłam się nagle z łóżka, upewniały mnie, że za większość tych niepokojących objawów odpowiedzialna jest choroba. Tak samo sądziła moja matka, toteż wkrótce zaczęła mnie przekonywać, że powinnam pojechać do kliniki do Krakowa. Jej perswazje natrafiły na mój niespodziewany opór. Nie chciałam wyjechać do szpitala. Jeszcze ciągle pamiętałam okrutne chwile paraliżujące całkowicie myśli, apatię przekreślającą dzień jutrzejszy, czas, który zawisł nieruchomo w