Wyprostował się jako jeden z ostatnich. W przejrzystym powietrzu, daleko, za sinymi polami zobaczył wydłużony wał lasu, czarny jak zmoczony żużel. Wydawało się, że urósł, z pewnością jawił się bezpieczną przystanią.<br>Dom zastał otwarty, drzwi uchylone, kuchnia zimna. Złodzieje? Nie, nie było śladu rabunku. <br>- Różo, gdzie ty jesteś? - zawołał. Z niepokojem zauważył, że Spinoza wspina się na skrzynkę ze szczapami na piecu. Nikt nie odpowiedział. Pusto. Żadnej kartki, żadnych znaków, nic, brakowało tylko jesionki. Zatem wyszła, ale gdzie, dokąd, po co? Obszedł wszystkie izby. Pusto, był sam. Po raz pierwszy zdał sobie sprawę, że tak naprawdę na tym świecie nie ma