Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 12.02
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
Ukrainy. A z drugiej strony przyjeżdża cała masa ludzi ze wschodniej części kraju. Kiedy oni się spotykają, patrzą jeden na drugiego, kiedy zastanawiają się, po co się tam znaleźli, powstaje bardzo ciekawy fakt. Oni zaczynają się bratać. Nie kłócą się, nie sprzeczają, jeden drugiemu podaje rękę, nie ma jakichś osobliwych nieporozumień, jest wręcz na odwrót.
Na Dworcu Głównym w Kijowie spotykają się ludzie z różnych regionów, o różnych przekonaniach politycznych, i okazuje się, że spotykają się jak normalni ludzie. I ja sądzę, że jakby taką komunikację dało się uruchomić na wielką skalę, jakby ludzie mieli możliwość spojrzeć sobie w oczy, jeśliby
Ukrainy. A z drugiej strony przyjeżdża cała masa ludzi ze wschodniej części kraju. Kiedy oni się spotykają, patrzą jeden na drugiego, kiedy zastanawiają się, po co się tam znaleźli, powstaje bardzo ciekawy fakt. Oni zaczynają się bratać. Nie kłócą się, nie sprzeczają, jeden drugiemu podaje rękę, nie ma jakichś osobliwych nieporozumień, jest wręcz na odwrót.<br>Na Dworcu Głównym w Kijowie spotykają się ludzie z różnych regionów, o różnych przekonaniach politycznych, i okazuje się, że spotykają się jak normalni ludzie. I ja sądzę, że jakby taką komunikację dało się uruchomić na wielką skalę, jakby ludzie mieli możliwość spojrzeć sobie w oczy, jeśliby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego