nie odzwierciedlały całego bogactwa mego życia, ale odpowiadałem tylko na pytania, a w życiorysie byłem jak najbardziej zwięzły. To moje nieco formalne podejście do zagadnień personalnych trochę mnie niepokoiło, ale z czasem zapomniałem o całej tej sprawie i przy każdej nowej okazji powtarzałem słowo w słowo odpowiedzi i życiorys. Moje niepowodzenia miały inną przyczynę. Zaczęło się od tego, że kierownik po prostu mnie nie lubił. Patrzył na mnie zimnym, niechętnym spojrzeniem jak szwagier. Później dołączyły się inne sprawy, a zwłaszcza zatargi z interesantami, którzy przybywali z terenu, nie umieli się zachować, bardzo pilili, a gdy ich przywoływałem do porządku, biegli na