go uspokajać i o czym rozmawiać. Lecz jakżeż to mogło był, kiedy?...Rzeczywiście. Chirurg przypomniał sobie, że spotykał Widmara przez cały wczorajszy dzień, spotyka go prawie na każdym kroku.<br>- Głupstwo, głupstwo - powiedział chirurg i pośliznął się na mokrym kamieniu.<br>Nie wiedział, jak opanować gwałtowną tęsknotę. Było jasne, że Rebeka mówiła nieprawdę. Jakże mogła rozmawiać z mężem, kiedy mąż był w mieście!... "Skłamała, skłamała..." - pomyślał zrozpaczony.<br>Pochwycił równowagę, przeszedł na drugą stronę ulicy i po chwili szedł już szosą prowadzącą do szpitala. Latarka jego wrzynała się w liliowy półmrok, wiatr po raz pierwszy od tygodnia, zdawało się, ustał, powietrze było ciche, świeże