Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
podszycie parku wrzało,
krzaki chwiały się, trawa się kołysała, nie ulegało
wątpliwości, że strumień niewidzialnych istot przesuwa
się spodem parku, omijając drogi i ścieżki.

Pobiegłem w kierunku owego ruchu i kiedy zbliżyłem
się do stawu, zrozumiałem, co zaszło. Cała woda była
spuszczona, ryby trzepotały się rozpaczliwie na suchym dnie,
a nieprzejrzane szeregi żab i raków wyruszyły w świat
w poszukiwaniu jakiejś nowej, odpowiedniej siedziby.

Towarzyszyłem im przez pewien czas, podziwiając zwłaszcza
żaby, które w zgodnych podskokach, nie robiąc sobie
nic z mojej obecności, zdążały za przewodniczką.
Kiedy podszedłem do niej, aby się jej przyjrzeć, zobaczyłem,
że ma złotą koronę na głowie
podszycie parku wrzało, <br>krzaki chwiały się, trawa się kołysała, nie ulegało <br>wątpliwości, że strumień niewidzialnych istot przesuwa <br>się spodem parku, omijając drogi i ścieżki.<br><br>Pobiegłem w kierunku owego ruchu i kiedy zbliżyłem <br>się do stawu, zrozumiałem, co zaszło. Cała woda była <br>spuszczona, ryby trzepotały się rozpaczliwie na suchym dnie, <br>a nieprzejrzane szeregi żab i raków wyruszyły w świat <br>w poszukiwaniu jakiejś nowej, odpowiedniej siedziby.<br><br>Towarzyszyłem im przez pewien czas, podziwiając zwłaszcza <br>żaby, które w zgodnych podskokach, nie robiąc sobie <br>nic z mojej obecności, zdążały za przewodniczką. <br>Kiedy podszedłem do niej, aby się jej przyjrzeć, zobaczyłem, <br>że ma złotą koronę na głowie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego