drzew ostro błysnęło słońce, prześwietlając błękitną jak sztandar Maryi sukienkę tej pięknej płowowłosej dziewczyny, tak że przez jedno mgnienie szła przed nami jakby naga - podpowiadała nam jeszcze śmielsze obrazy: ucieleśniona w młodziutkiej dorodnej postaci dziewczyny tajemnica pociągała nas i niepokoiła, i tu, w Esfahanie, wydawała się, inaczej niż w Paninie, nieprzenikniona i niedostępna,<br>i tłumiliśmy w sobie ten niepokój, to wzburzenie, i śpiewaliśmy już teraz o dzwonie, który rozlega się po górach, dolinach, niosąc anielskie witanie, w nas jednak bił na alarm dzwon krwi, która napinała się w nas jak struna, kiedy patrzyliśmy na kołyszące się pod sukienką duże piersi i