wy dostaniecie odwołanie, ambasadorze, wrócicie?<br>- Nie igrajcie, Terey - mówił wolno - ja was w porę ostrzegałem, prosiłem po dobremu - obejrzał się, spostrzegłszy, że żona jeszcze stoi, machnął ręką. - Odejdź. Zostaw nas samych. Ja mam coś do powiedzenia panu radcy.<br>Odczekał, aż znikła w jadalni, i zwrócił się do Tereya. Spoglądał chwilę nieprzyjaźnie oblizując obwisłe wargi.<br>- Zachciało wam się śledztwa na własną rękę i nie ma świadków - rozłożył dłonie.<br>- Nie ma - przyznał spokojnie i wyjmował papierosa szeleszcząc celofanowym opakowaniem.<br>- Chcieliście mnie wykończyć - przypierał Bajcsy.<br>- Nie, po co?<br>- Dziś tak mówicie - luzował krawat i odpinał kołnierzyk, jakby mu brakło tchu - dziś dopiero. A ja