już nic.<br>- Bardzo się cieszę, że pan jest taki kontaktowny, mamy duży temat do rozmowy, chyba się pan domyśla? <br><br>Słowo "pan" Tubiełło wypowiadał jak rzadko kto w tych czasach, zupełnie naturalnie, bez ironicznego wymuszenia. Irek powoli zaczynał przystosowywać się do krępującej atmosfery, skłonny był nawet obdarzyć zaufaniem tego przybranego w nieskazitelną biel człowieka z innego wymiaru.<br>Doktor objął go ramieniem, podprowadził do kozetki, ułożył najpierw na brzuchu, potem na plecach. Czytniki tym razem były większe, ich przyleganie i gładkie ocieranie się o skórę sprawiało przyjemność. Aparatura szumiała uspokajająco, wyświetlając kolumny różnobarwnych znaków, na co Tubiełło reagował nerwowymi skokami ręki po piętrowej