stawem. Analizowała zagadnienia gry kolorów, ujęcia tego co nieuchwytne, a ja słuchałem, i co się dało, zakodowałem w pamięci.<br>Teraz, gdy patrzę na ściany zapełnione jej obrazami, widzę ją pochłoniętą problemami koloru, światła. Każda plama barwna, lekko i od niechcenia jakby położona stanowi fragment malarskiego przeżycia. Z tych prac bije niesłychana szczerość, uczucie, poddanie jednak solidnej wiedzy i doświadczeniu długich lat zdobywania umiejętności. Z doświadczenia wiem, jak malując w plenerze przychodzi w pewnym momencie zniecierpliwienie, gdy coś nie wychodzi jakby się chciało, ciągle się coś przerabia, poprawia.., W jej pejzażach tego nie widać, jej prace mają zawsze charakter, mimo czasami szkicowności