panie Bibrowski". Bibrowski: "A więc dobrze, ile się należy?'' Sędzia, proszę was, znowuż usiadł i urzędowym tonem: "Za jazdę bez biletu w dniu tego to a tego tytułem grzywny pobiera się od pana Mieczysława Bibrowskiego złotych piętnaście, osiemnaście groszy". Bibrowski: "Płacę tę sumę i odchodzę w poczuciu, iż osądzono mnie niesprawiedliwie". Powiedział jeszcze: "Do widzenia" - i odchodzi dumnym krokiem. Na to sędzia zrywa się, wraca go z połowy drogi i zaczyna się tłumaczyć: "Panie, zatrzymaj się pan, no, tak, osądzono pana niesprawiedliwie, ale przecież przepisy, no, no, czyż mam za pana sam zapłacić? Rozumie pan, pensja moja jest tak niewielka. Doprawdy