Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
poszczekując i merdając
ogonami, a z okienek wyglądały różowe pyszczki
puszystych, rozbawionych szczeniaków.

Reks łasił się do mnie bez przerwy, a ja również
nie mogłem się nim dość nacieszyć.

Różne inne psy z zaciekawieniem, ale przyjaźnie obwąchiwały
mnie, a niektóre serdecznie lizały po twarzy i po rękach.

Poczułem się dziwnie nieswojo i było mi wstyd, że
nie mogłem odpowiedzieć psom taką samą serdecznością.

Nie rozumiałem ich i wyróżniałem się spośród
nich w sposób zbyt rażący. Ulegając tedy wewnętrznemu
głosowi, zapragnąłem upodobnić się do otaczających
mnie psów i począłem chodzić na czworakach, co przyszło
mi bardzo łatwo i wypadło całkiem naturalnie. Chcąc
poszczekując i merdając <br>ogonami, a z okienek wyglądały różowe pyszczki <br>puszystych, rozbawionych szczeniaków.<br><br>Reks łasił się do mnie bez przerwy, a ja również <br>nie mogłem się nim dość nacieszyć.<br><br>Różne inne psy z zaciekawieniem, ale przyjaźnie obwąchiwały <br>mnie, a niektóre serdecznie lizały po twarzy i po rękach.<br><br>Poczułem się dziwnie nieswojo i było mi wstyd, że <br>nie mogłem odpowiedzieć psom taką samą serdecznością.<br><br>Nie rozumiałem ich i wyróżniałem się spośród <br>nich w sposób zbyt rażący. Ulegając tedy wewnętrznemu <br>głosowi, zapragnąłem upodobnić się do otaczających <br>mnie psów i począłem chodzić na czworakach, co przyszło <br>mi bardzo łatwo i wypadło całkiem naturalnie. Chcąc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego