Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
nią przychodziła, jak się ta choroba zaczęła. Taka mała, czarna, jak małpka. Oczy takie okrągłe.
- Zgadza się! - rzekł zdenerwowany pan Jankowiak. - To ona.
- No, to ładnie pan jej zajechał, panie Bronku. Mężczyźni to już żadnej delikatności nie mają, jak mamę kocham.
- Przecież nie wiedziałem! - powiedział woźny, czując się coraz bardziej nieswojo. - Każdemu bym powiedział to samo, skąd miałem wiedzieć?
- No, racja, ale dzieciakowi było przykro.
- Co prawda, to prawda, o mało się nie pobeczała.
- No, widzi pan, a pani Jedwabińska była w porządku. Mówili na nią Siekiera albo Sopel, ale dzieciaki, wie pan, zawsze przezywają. A ona była w porządku. Jak
nią przychodziła, jak się ta choroba zaczęła. Taka mała, czarna, jak małpka. Oczy takie okrągłe.<br>- Zgadza się! - rzekł zdenerwowany pan Jankowiak. - To ona.<br>- No, to ładnie pan jej zajechał, panie Bronku. Mężczyźni to już żadnej delikatności nie mają, jak mamę kocham.<br>- Przecież nie wiedziałem! - powiedział woźny, czując się coraz bardziej nieswojo. - Każdemu bym powiedział to samo, skąd miałem wiedzieć?<br>- No, racja, ale dzieciakowi było przykro.<br>- Co prawda, to prawda, o mało się nie pobeczała.<br>- No, widzi pan, a pani Jedwabińska była w porządku. Mówili na nią Siekiera albo Sopel, ale dzieciaki, wie pan, zawsze przezywają. A ona była w porządku. Jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego